Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Andy cd Xavier

||

 - Poza czekoladą. Dochodzi do tego nabiał i orzechy. - odpowiedziałam. Podobno co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Wstałam z kanapy i podeszłam, by popatrzeć co takiego, Xavier chce przyszykować.

- Ciężko musiało ci być. Od dziecka ma te uczulenia czy pojawiły się z biegiem lat? - spytał. Zajrzał do lodówki i wyciągnął potrzebne składniki. Choć wystarczyłaby jakaś zwyczajna sałata. Zresztą sama i tak nie gotuje, nie wychodzi mi to. Mamy od tego służbę, a jeśli mają wolne, zamawiam jedzenie i tyle. No, chyba że wezmę leki i zwyczajnie zjem wszystko. Choć potem zazwyczaj robię się senna albo zgorzkniała i wredna.

- Jako maluch wykryto u mnie uczulenie na mleko. Pulchniałam i się dusiłam. Musiałam mieć przyszykowane specjalne mleko, by odżywiało mój młody organizm. Do tej pory nie zniknęło, jedynie się pogłębiło i wyszło, że nabiał mi cały szkodzi. Jest to uciążliwe, ale czasem po lekach mogę zwyczajne jeść. Chociaż nie lubię ich brać. Co do orzechów i czekolady wyszło to przez przypadek. Może, gdy miałam piętnaście lat. Zabawna była to sytuacja. Moja starsza siostra miała urodziny i akurat ukradłam jej czekoladę z orzechami. Ukryłam się w szafie, by mi jej nie zabrała i gdy tak sobie jadłam. Najpierw zaczęłam się drapać, przez czerwone plamy na rękach. Język mi spuchł, do tego przełyk drapał, aż w końcu nie mogłam złapać oddechu. Myślałam, że to przez duszność w szafie, gdy z niej wyszłam, okazało się jednak, że musiałam zemdleć. Szukali mnie przez ponad dwie godziny, aż do przybycia karetki, która musiała zabrać mnie do szpitala. - powiedziałam, zabawną historyjkę, choć może dla niektórych moje poczucie humoru jest nietypowe i dziwne.

- Dziecko, które lubi czekoladę, ale nie może jej jeść. - odezwał się gotujący Xavier.

- Dlatego wówczas brałam leki, by móc ją jeść z czasem jednak leki działały na mnie usypiająco. Po nich byłam też lekko wredna. - rzekłam i zajrzałam przez rękę, by zobaczyć co, takiego robi. Od zawsze lubiłam patrzeć i zjadać. Niż gotować, chociaż nawet gdy próbowałam. Dwa razy spaliłam kuchnię, przez zwyczajne pilnowanie smażenia jakiegoś mięska. Nie wiedziałam nawet, że tak można.

Odsunęłam się, by dać mu więcej pola do manewru. Ubrana byłam, gdyż po pojawieniu się dziewczyny, zdecydowałam się na taki krok. Niemalże zostałam zmuszona, ale to pominę. Gdy dziewczyny jeszcze ciekawiło mnie jego podbite oko oraz to jak dziwnie się poruszał, tak jakby miał jakiś siniak na ciele.

- Opowiesz mi, co ci się przytrafiło? Czy przemilczysz, to kto cię tak urządził? - spytałam. Chłopak jednak tak jakby zignorował moje pytania i nie odpowiedział nic. Westchnęłam jedynie i ponownie zabrałam glos. - To pewnie sprawy rodzinne. Może chodzi o Castiela. Co zrobił tym razem? - spytałam zaciekawiona.

- Skąd znasz Castiela? - spytał. Poczułam na sobie jego spojrzenie. Wywróciłam oczami, najwyraźniej troszkę się zagalopowałam.

- Jeśli powiem, że moja siostra się z nim spotykała. Nie pomyślałabym, że nasze rodziny mogą się znać. Choć Alan, bywa dużo sympatyczniejszy niż jego bliźniak. - odezwałam się ponownie. Powinnam ugryźć się w język, zanim cokolwiek powiedziałam. Chłopak skończył robić śniadanie, a jego siostra wróciła z psami. Luna najwyraźniej mnie polubiła, za to ten drugi wciąż był ostrożny i warczał. Logiczne.

- Coś mnie ominęło? - spytała dziewczyna, która właśnie się pojawiła. Shay tak ma na imię, pewnie to nie jest jej pełne imię, ale mimo to brzmiało ładnie. Wciąż czułam jakby obecność dziewczyny, a dokładniej Sary mnie obserwowała, czy zasłużyłam, by być tutaj. Westchnęłam i zwyczajnie zaczęłam jeść. Akurat, gdy zadzwonił mój telefon, odebrałam, by przerwać tę dziwną ciszę.

Była to Airyn najwyraźniej wróciła. Chciała, bym udała się z nią w pewne miejsce. Dlatego też pożegnałam się i wyszłam z mieszkania chłopaka. Mój motor został zabrany przez jednego ze służących.

***

Wraz z siostrą dojechaliśmy do jakiegoś budynku. Po drodze rozmawiałyśmy, a dokładniej młodsza siostra narzekała na wcześniejszy powrót. Choć mnie cieszyło, że się pojawiła. Zdziwiło mnie jednak to, że pojawił się Alan i jego brat bliźniak. Co było dziwne. Alan jest w stałym kontakcie z Airyn. Podobno razem pracują, a jego brat najwyraźniej był u niego i mu lepiej. Jednakże widok nas dwóch był dla niego dziwny najwyraźniej. Chyba wolał jechać do domu albo gdzieś indziej, ale został wrzucony do auta i zwyczajnie kazano mu się zamknąć.

Kolejnym punktem było zajechanie do nowej galerii sztuki, a po drodze miał być magazyn, firma oraz pewne miejsce dla ulicznych pijaków i ćpunów. W tym i burdel był gdzieś w pewnym miejscu. Może to bardziej określenie klub dla elity jest lepszy określeniem. Choć dzięki hasłu albo zaproszeniu można wejść do miejsca, w którym mogą towarzyszyć ci piękne panie. Są też takie, które tańczą albo i krok dalej. Dobre miejsce na zbieranie informacji. Aż podrzucić mnie do pracy w salonie tatuażu.

***

Galeria sztuki okazała się dobrym punktem, gdyż doszły nowe obrazy, a pomoc im się przydała, by jakoś rozwiązać konflikt związany z obrazem, o który biły się trzy osoby. Negocjacjami zajęła się Airyn i Alan. Ja zostałam z chłopakiem w aucie.

- Co zrobiłeś? - spytałam, patrzeć na niego w lusterku.

- Nie twój interes. - fuknął. Wywróciłam oczami, po czym posłałam mu uśmiech.

- To jak urządziłeś swojego brata, musiałeś coś przeskrobać. Najwyraźniej straciłeś w ich oczach. Może nawet stracisz dostęp do klubu dla elit. - zaśmiałam się, mój ton był ostry i chłodny. Śmiech był za to kpiący i sprawiał mi rozkosz, gdyż nabijanie się z niego, było naprawdę świetne. Odetchnęłam głęboko. Chłopak zamilkł. Słyszałam, jedynie jak wyszeptuje wiązankę przekleństw w moim kierunku. Jakby rzucał klątwę.

***

Alan został zawieziony do firmy. Chwilę pogadali, po czym Airyn wróciła i mogliśmy pojechać do magazynu. Plany się nieco zmieniły i tam Castielem mieli się zająć przyjaciele Airyn. Może jak trochę popracuje, pozna choć trochę odpowiedzialności za swoje czyny. Po jego odwiezieniu zajechaliśmy do uliczki, gdzie można spotkać to towarzystwo, którego lepiej nie spotykać. Westchnęłam, gdyż okazało się, że dwie dziewczyny są w to zamieszane.

Trochę się tam zeszło, zanim udało się je odbić. Musiałam wziąć broń, gdyż swoją zostawiłam w domu. Airyn dała mi także dwa metalowe kijki, by wyrównać walkę. Airyn została w aucie, gdyż jej paznokcie oraz woli się nie paprać w krwi. Mnie to nie przeszkadza.

Jedynie siostra związała mi włosy, by ich nie ubrudzić, po czym mogła ruszyć w bój. Im więcej się bawię, tym lepiej się, ruszam. Oczywiście jakieś ciosy dostałam. To w bok albo rękę. Starałam się ich unikać. Mogłam też ich wystrzelać jak kaczki, ale po co skoro mogę sobie poćwiczyć. Gdy doszedł nóż do tego kilka cięć na moim ciele, przestałam się bawić.

Zeszło mi się trochę, ale po uwolnieniu dziewczyn, zostały one zabrane przez ochronę tego całego burdelu, do którego mieliśmy wpaść po informacje, ale też sprawdzić jak się ma interes. Można powiedzieć, że ja i Airyn go stworzyliśmy, by dziewczyny miały miejsce, gdzie są górą i mogą się odpłacić, ale też użyteczne miejsce, by uzyskać informacje.

***

- Trzeba cię opatrzeć, zanim wpadniesz do salonu tatuażu, by iść pracować. - powiedziała dziewczyna.

- Co masz w planach Airyn? - spytałam.

- Zajrzę do magazynu, a potem do firmy. Kilka spotkań ma w planach. Wpaść po pracy po ciebie? - dopytała.

- Możesz, jeśli nic nie wypadnie. Jeśli wypadnie, znajdę kogoś do podwiezienia. Napisz albo zadzwoń, gdyby coś ci wypadło. - rzekłam. Dziewczyna zatrzymała się na parkingu. Po czym zaczęła, oparzać rany, jakie się dorobiła po tych potyczkach. Kilka zadrapań, Rana na boku, pozostawi po sobie bolesnego siniaka. Do kilka ran nożem. Jedna z ran jej się nie podobała, ale zwyczajnie je opatrzyła i ponaklejała opatrunki. Do tego dała mi przeciwbólowe i wypuściła do pracy. Sama za to pojechała w swoich planach.

***

Pracę skończyłam około północy, Airyn napisała, że się nie pojawi. Dlatego też napisałam do Xaviera, by po mnie przyjechał. Gdy zaproponowałam, że się przejdę, nieco go pogoniłam. Trochę to zabawne.


Xavier?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz