Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Xaviera cd Andy

||

 Skrzywiłem się przeglądając informacje podesłane przez Aidena. Coś ewidentnie działo się w okolicach miasta rozpusty i wszystko było niesamowicie podobne do sytuacji sprzed ośmiu lat w Denver. Zaginięcia w zwiększonej liczbie, ucieczki młodzieży z domów i znajdywanie ich niejednokrotnie zaćpanych. Sporo trupów z wypalonym ''X'' za uchem. Owszem nie jedna grupa tak działa, ale coś czułem, że to może być powiązane z Hooverem. Owszem na mój osąd mogło wpływać to, że ganiałem się z nim od prawie sześciu lat i zawsze był przede mną o krok. Po zawiezieniu Castiela do Alana, znalazłem tamtych wesołków i próbowałem się czegoś od nich dowiedzieć. Niestety jak na razie twierdzą, że nie wiedzą gdzie są. Ale spokojnie. Ja mam czas. I jestem cierpliwy.
Zamknąłem strony słysząc jak ktoś naciska klamkę i wchodzi do środka. Doskonale wiedziałem, kto ma czelność włazić tu jak do siebie i po braku towarzyszącego chaosu, wiedziałem, że to nie Shaylyn. Udawałem niesamowicie pochłoniętego przeglądaniem kosztów przygotowawczych nowego lokalu, gdy poczułem kobiece dłonie na moich barkach. Przesunęła nimi powoli w dół, po chwili jednak jakby z czegoś zrezygnowała przeniosła je ponownie wyżej.
– Ale jesteś spięty – mruknęła mi do ucha, nachylając się na moim krzesłem. – Może coś na to zaradzić?
– Jak jesteś taka chętna do pomocy, to możesz mi przynieść jeszcze jedną kawę Rita – mruknąłem znudzonym tonem, ignorując jej niezbyt subtelne przesłanki.
Prychnęła omijając moje krzesło i zgrabnym ruchem usiadła na blacie mojego biurka.
– Xavier no, nie powiesz mi, że po tym jednym wyskoku po imprezie Andy, dalej trwamy w ustaleniu „nigdy więcej spania ze sobą". To marnotrawco. Wiem, że na związek nie mam co liczyć, wielokrotnie mi mówiłeś, że się w to ze mną nie będziesz bawił. Jednak możemy się inaczej pobawić – powiedziała sunąc powoli nogą po mojej nogawce.
– Zabierają tę nogę bo mi spodnie ubrudzisz – rzuciłem tylko dalej nie podnosząc na nią spojrzenia. – Już ci powiedziałem, że za bardzo się angażujesz, więc nie mam zamiaru się z tobą więcej bawić. Alkohol nam namieszał i tylko dlatego się ze sobą przespaliśmy kropka – kończąc zdanie spojrzałem prosto na nią, prowadząc krótką walkę na spojrzenia. – W przyszłym tygodniu jak co roku w tym czasie nie ma mnie dla nikogo – normalny rytuał w czasie rocznicy wypadku. Znikam na tydzień, by nikt nie widział, jak źle jest wtedy ze mną. – Kontakt ze mną tylko i wyłączenie przez Shay ze sprawami naprawdę pilnymi. Po tym tygodniu jadę do Las Vegas obejrzeć nowy lokal.
– Otwierasz następny – zapytała przyjmując zmianę tematu.
– Tak. I prawdopodobnie tam się przeniosę. Nic mnie tu nie trzyma, więc nie widzę powodów, aby tu siedzieć. Po zakończeniu prac w Vegas, Oscuro wróci pod władze wujka. Wiesz jako pierwsza i zostaje to między nami.
Zapadła cisza. Przerwał ją dopiero dźwięk przychodzącej wiadomości. Złapałem telefon i zmarszczyłem brwi widząc wiadomość od Andy, która chciała bym po nią przyjechał. Nim zdążyłem się zastanowić, przyszła druga wiadomość, że najwyżej się przejdzie. Wywróciłem oczami wysyłając jej, że zaraz będę. Nic nie poradzę, że mam wysoko rozwiniętą troskę o swoich. Szczególnie tych nierozważnych. Podniosłem wzrok na Ritę, która uważnie mi się przyglądała. Po chwili wykwitł na jej ustach złośliwy uśmieszek.
– No i wszystko jasne. Masz nową zabaweczkę... Biedna, nie wie co ją czeka, ale baw się w najlepsze. A ja jeszcze kiedyś cię dorwę, panie Niedostępny – rzuciła pewnym tonem na co pokręciłem głową.
– Na pewno –rzuciłem podnosząc się i łapiąc kluczyki od samochodu.
Wyszedłem z biura, puszczając wpierw Ritę. Zszedłem za nią na dół, rzucając po drodze do barmana, że wychodzę i nie wiem czy jeszcze wrócę, zastrzegając, że w razie problemów jestem pod telefonem. Wyszedłem na zimne powietrze Colorado, zaciągając się nim. Szybkim krokiem udałem się do zaparkowanego niedaleko samochodu. Wsiadając wstukałem do nawigacji adres, widząc, że to jakieś studio tatuażu. Ruszyłem szybko na miejsce praktycznie pustymi ulicami Denver. Podjeżdżając, z daleka widziałem czekającą na mnie rudowłosą, która grzebała w telefonie. Zatrzymałem się tuż przed nią, odwracając się nieco w jej stronę. Drzwi po mojej prawej otworzyły się szeroko, wpuszczając do środka zimne powietrze.
– Od kiedy zostałem twoim szoferem? – Zapytałem, kiedy dziewczyna rozsiadła się na siedzeniu obok mnie. – Chociaż dobrze płacisz?
– Od kiedy zasłużyłeś na miano matki kwoki – odpowiedziała uśmiechając się złośliwie, zapinając pasy. – A co do zapłaty, to przyjmujesz gotówkę czy w naturze?
Mój wzrok przyciągnął opatrunek na ręce dziewczyny. Przesunąłem spojrzeniem po odkrytych fragmentach skóry, gdzie od czasu do czasu wystawały fragmenty opatrunku.
– To jeszcze przez moment ci pomatkuję i zapytam, co to jest? – W moim lekkim tonie zabrzmiała powaga, na którą wywróciła oczami.
– Dbanie o prządek w interesach. Zapewne znasz to – rzuciła beztrosko.
Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno sam często odbywałem takie rozmowy jak ta. Tylko raczej to ja byłem na miejscu Andy.
– Odstawić cię do domu, czy dziś też okupujesz moje łóżko?
– Twoje łóżko jest zdecydowanie ciekawszą propozycją – powiedziała przygryzając wargę, powodując tym jednocześnie skupienie mojej uwagi na jej seksownych ustach.
Oh, oczywiście, że jest ciekawszą propozycją, tylko czy musisz mnie prowokować diablico? Już wczoraj wiedziałem, że spanie z nią w jednym łóżku skończy się dla mnie źle. Bo było jakieś tysiąc powodów dlaczego był to kiepski pomysł i to, że jestem jej szefem umieściłbym na szarym końcu. A jednak ten podałem. Bo reszta była materiałem dla terapeuty, a nie dziewczyny, z którą łączy mnie znajomość oparta na własnych walkach z popapranym światem przestępczym. Jednak jakaś wewnętrzna potrzeba, chciała iść w te słowne przepychanki.
– Przyznaj, że ciekawszą czyni ją towarzystwo – odpowiedziałem, opierając jedną rękę nonszalancko o kierownicę i pochyliłem się nieco w jej stronę, wchodząc w jej grę.
– Oczywiście – potwierdziła nachylając się nie co w moją stronę. – Luna jest świetnym towarzystwem.
– Auć, cóż za szpilka – rzuciłem prostując się i włączyłem się do ruchu. – Niżej od własnego psa. Brutalnie.
Dziewczyna zaczęła bawić się radiem, szukając czegoś co dałoby się słuchać.
- Komu nakopałaś w salonie tatuażu? – Zapytałem rzucając jej krótkie spojrzenie.
- Nikomu. To moja druga praca.
- Czy ja właśnie się dowiaduję, że zdradzasz swojego wspaniałego pracodawcę? Nie ładnie diablico, nie ładnie. Chyba mu poskarżę.
Dziewczyna walnęła mnie w ramię, pokazując mi język.

 Andy?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz