Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Hardina cd Shaylyn

||
Dzisiaj miałem bardzo dużo spraw na głowie, od samego rana. Najpierw sprawy dotyczące z zajęciami, dokumentami, a potem siedziałem przez pół dnia w garażu, grzebiąc w swoim motocyklu. Tak na nim wariuje, że znowu coś się popsuło. Gdy byłem pochłonięty sprawami naprawczymi, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wytarłem ręce o swoją białą koszulkę i sięgnąłem po telefon, który leżał na małej szafce przy narzędziach.
- Halo ? - Odebrałem, widząc na ekranie imię "Dylan". Jak zwykle chciał mnie zaciągnąć na imprezę. Na początku się nie zgadzałem, ale gdy powiedział, że to ma też związek z osobistymi sprawami, zgodziłem się. - Dobra będę...
Rozłączyłem się i wróciłem do naprawy motocykla, przecież nie mogłem jeździć zepsutym, a jazda samochodem mało mnie bawiła, mimo większej wygody. Gdy skończyłem, słońce powoli zachodziło za horyzont. Wyszedłem z garażu i wszedłem do domu przez główne drzwi i skierowałem się od razu do łazienki. W łazience ściągnąłem z siebie wszystkie brudne ubrania, wrzuciłem do kosza na pranie, odkręciłem kurek z ciepła woda i wszedłem pod deszczownice.
Po umyciu się i osuszeniu poszedłem do garderoby i wziąłem czarne luźne joggery, biały zwykły T-shirt, czarne skarpetki i białe nike. Po drodze do wyjścia nałożyłem jeszcze czarną kurtkę, wziąłem kask i wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi. Wsiadłem na motocykl i ruszyłem w stronę klubu, gdzie pewnie już na mnie czekał Dylan. Już dojeżdżałem do klubu i chciałem zaparkować na chodniku, gdy jakaś dziewczyna prawie mi wlazła centralnie pod koła. Zdjąłem kask, aby dobrze na nią spojrzeć... była.. w sumie... ładna?... No tak w sumie była ładna z niej sarenka...
-Czy ty do k**wy mógłbyś uważać, gdzie jeździsz? – Warknęła na mnie
- Oj no laleczko nie denerwuj się tak  – odparłem, przejeżdżając dłonią po włosach, a na moich ustach zagościł arogancki uśmieszek.
-Palant. – odparła, ominęła mnie i weszła do klubu.
Uśmiechnąłem się szerzej pod nosem, "to może być ciekawy wieczór" - pomyślałem. Zaparkowałem swoim motocyklu na chodniku w wolnym miejscu. Wszedłem do klubu, zostawiając swój motocykl i od razu poszedłem w stronę loży, gdzie reszta już była. Przywitałem się ze wszystkimi, jednakże Dylana wciąż nie było, usiadłem wygodnie na czerwonej kanapie.. Zaczęliśmy rozmawiać i pić drinki. Po kilku godzinach wstałem z kanapy i poszedłem do łazienki. Oczywiście tam szybko załatwiłem swoje potrzeby fizjologiczne. Gdy otwierałem drzwi do wyjścia z toalety poczułem, że w coś uderzyłem, a może raczej w kogoś. Spojrzałem leniwie za drzwi, aby zobaczyć w co... znaczy w kogo uderzyłem. Na podłodze była ta sama dziewczyna, którą prawię potrąciłem, zaśmiałem się w duchu. Dość zabawna sytuacja.
-Może za nim wylecisz z siłą pocisku chociaż byś przez chwilę się zastanowił co robisz -warknęła sprawdzając czy jej nos przetrwał zapoznanie z drzwiami.
- A ty może też byś uważała jak łazisz? - Zmarszczyłem brwi. Jakby to była moja wina. No... może tak tylko troszkę moja wina.
Dziewczyna podniosła się i wyminęła mnie, potężnie potrącając mnie ramieniem. Ja w odpowiedzi tylko się zaśmiałem. Wyszedłem ze strefy toalet przez korytarz na salę główną. Usiadłem przy barze, rozglądając się. Dylana wciąż nie było, palant mnie wystawił. Zamiast niego wyłonił się mój szef.
- Hardin w końcu jesteś. - Uśmiechnął się arogancko. - Myślałem, że już się nie pojawisz na swojej zmianie.- Zmianie? Czyżby Dylan właśnie dlatego mnie przywołał do klubu, abym wziął za niego zmianę? 
- Wydaje mi się, że dzisiaj nie jest moja zmiana. - Wzruszyłem lekceważąco ramionami.
- Dylan powiedział, że idziesz za niego. - A jednak... A to skurwysyn niech ja go tylko dorwę. - Bierz się do roboty. - Mruknął i odszedł.
Powiadam wam ten dzień nie mógł się stać lepszy. Oczywiście, żeby nie zostać wywalony z gościa stałem się barmanem. Niby to lubię ale Dylan mógł powiedzieć wprost, że chce się zamienić na zmiany przecież bym go nie zjadł. Teraz mam ochotę go ukatrupić. Założyłem swój czarny fartuch na ciało i stanąłem za barem. Dzisiaj był dość duży ruch ale ja z łatwością sobie radzę z presją. Nie powiem strasznie się wciągnąłem w moją pracę. Co chwilę z moich rąk wychodziły dobre drinki.
-O matko, znowu ty. - Głos mnie dosłownie wybił z rytmu. Spojrzałem w stronę z której usłyszałem dźwięk.
- Mógłbym powiedzieć to samo -odparłem z uśmiechem, gdy ujrzałem tą samą dziewczynę.
- A ty w ogóle jesteś w stanie donieść drinka nie oblewając wszystkiego dookoła?
- A ty w ogóle jesteś w stanie trafić szklanką do ust? - odpowiedziałem jej tak samo zgryźliwie.
- Dobra koniec. Ja się zamykam, a ty skupiasz na robocie i jesteśmy kwita. Daj mi Adios Mother Fucker i zrobię Adios w swoją stronę.
- Dla księżniczki wszystko. - Udałem, że się kłaniam.
Odwróciłem się do barku i zacząłem wykonywać drinka, który nie był trudny w wykonaniu. Dość często go robiłem klientom. Chyba był popularny głównie przez swój niebieskawy kolor. Moim zdaniem było dobry, odświeżający i mocny dzięki połączeniu kilku alkoholi na raz. Gdy już przelałem wszystko do jednej szklanki ostatnim aktem było delikatne udekorowanie szklanki. Wykorzystałem grubo ukrojony plaster limonki oraz owoc soczystej czereśni. Włożyłem słomkę i postawiłem drinka przed twarzą dziewczyny.
- Hmmm to może skoro na siebie wpadamy to... - Przerwałem, aby ujrzeć jej reakcję.
- To co ? - Mruknęła niezadowolona, delikatnie upijając łyk drinka. Co z nią jest nie tak? Że wciąż jest taka markotna.
- To może mi zdradzisz swoje imię. - Wzruszyłem ramionami. - A potem może dasz mi chociaż jedną okazję, żeby z tobą zatańczyć. - Oparłem się rękoma o blat i spojrzałem jej głęboko w oczy.

Shaylyn?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz