Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Andy cd Xavier

||

 Skorzystałam z propozycji kąpieli. Ruszyłam prosto do łazienki. Zamknęłam drzwi, po czym wyjęłam sobie ręczniki, sprawdziłam ubrania, po czym zaczęłam się rozbierać. Sięgnęłam po telefon, gdy stałam jedynie w bieliźnie, gdyż chciałam poprosić znajomą mi dziewczynę, by odnalazła wiadomości o dziewczynie, która zginęła w wypadku. Powiedziałam jej to, co chłopak mi opowiedział, po czym dałam jej drugie zadanie, by odnalazła tego, co uciekł Aidenowi i Hanowi. Rozłączyła się, a ja mogłam wziąć prysznic. Umyłam włosy, by móc począć się bardziej świeża i pachnąca, niż brudna i gorzka. Trochę mi się zeszło, gdyż gdy gorąca woda, zaczęła spływać po moim nagim ciele, mogłam zwyczajnie się rozluźnić i odetchnąć.

Spod prysznica wyszłam wtedy, gdy moje ciało już alarmowało, że czas. Wytarłam się ręcznikiem, wrzuciłam swoje ubrania do pralki, choć najpierw sprawdziłam, czy niczego tam nie zostawiłam. Założyłam majteczki, zawsze noszę drugą parę tak samo, jak kilka użytecznych przedmiotów mam w kieszeni. Lepiej być przygotowanym na wszystko. Z pralki wzięłam koszulkę chłopaka. Na niej unosił się jego zapach, podeszłam do umywalki, by ogarnąć swoje rude bujne włosy. Musiałam je wysuszyć, wytrzeć oraz odpowiednio ułożyć, zanim zrobi się z nich coś dzikiego. Makijaż zmyłam, gdyż nie był mi potrzebny. Poza tym bez niego też jest całkiem ładna.

- Wrzucaj, jeśli masz coś do prania. - uchyliłam lekko drzwi do łazienki, by to powiedzieć.

- Nie za bardzo się rządzisz? - spytał żartobliwie. Zachichotałam, po czym w odbicie lustra widziałam, jak dorzucił swoje brudy.

Zanim poszedł, zbliżyłam się do niego i pociągnęłam do siebie. Podciągnęłam koszulkę do góry, odkrywają majki z panda, oraz plecy pełne tatuaży. Wskazałam miejsce, które było okryte przez opatrunek.

- Możesz go zdjąć i zobaczyć jak to wygląda? - spytałam.

- Pewnie. Co to takiego? - spytał. W momencie, w którym dotknął moich pleców, w jednym z miejscu, dokładnie czułam jego dotyk. Przeszedł mnie nawet dreszcz, ale dobrze wiedziałam, o co mu chodzi.

- Jest to blizna po nożu. Ma nietypowy kształt, ale nawet pod tatuażem nie można go ukryć. - zaśmiałam się, po czym przesunęłam jego dłoń, bliżej opatrunku. Pod nim jest tatuaż, który został dwa razy już przerabiany. Kształtem przypominał papugę z róża w szponach z płonącymi piórami, wcześniej na jej miejscu była ośmiornica, a jeszcze wcześniej imię.

- Wygląda przyzwoicie. Poczekaj chwilę. - rzekł po czym, ruszył i po coś poszedł. W drzwiach do łazienki zjawiły się oba psy. Samiec najwyraźniej nie był zbyt ufny. Za to samica, powoli się zbliżała. Wyciągnęłam do niej rękę, by ją obwąchała. Chłopakowi się chwilę zajęło, dlatego też mogłam zapoznać się z pieskami. W końcu jednak udało mi się pogłaskać samice po głowie, wtedy też zjawił się Xavier, trzymał coś w rękach. W jednej miał jakąś maść, a w drugiej opatrunek. Jego spojrzenie było nietypowe, jakby się spodziewał, że samica mnie polubi. Kątem oka zauważyłam, że samiec ma czarną obrożę, a samicą czerwoną. Ciekawe kolory. Podobną obrożę i ja kiedyś miałam. Wzdrygnęłam, gdy poczułam zimny dotyk na plecach. Po chwili jednak już było po wszystkim. Dokończyłam ogarnianie włosów i ruszyłam w kapciach do salonu. W łazience pozostawiłam po sobie porządek. Xavier najwyraźniej wyszedł z psami na spacer.

Odstawiłam swoje rzeczy na blat, gdyż telefon nie będzie mi wszędzie potrzebny. Będę pamiętać gdzie leży. Wzięłam sobie, nalałam wody, po czym zwyczajnie się jej napiłam i ruszyłam na kanapę. Tak szczerze, to nie wiem, co się stało, ale mimo wilgotnych włosów, oraz wygody kanapy może doszło do tego moje zmęczenie. Znalazłam koc, który leżał ułożony na oparciu kanapy. Rozłożyłam go, przykryłam się, zwyczajnie się położyłam. Ciepło tego domowego mieszkania oraz ten spokój był na tyle kojący, że zasnęłam. Nie byłam ani głodna, ani nie potrzebowałam niczego. Zwyczajnie chciałam sobie poleżeć i spać, zanim Xavier wróci. Jednakże nie spodziewałam się tego, że obudzę się dopiero w łóżku. Na zewnątrz było ciemno tak samo, jak w domu. Zaświeciłam lampkę, po czym spojrzałam na śpiącego psa. Czerwona obroża, Luna się wabi, jak dobrze zapamiętałam.

Sprawdziłam telefon, była już prawie trzecia. Po cichu zeszłam ze schodów, nie było mnie praktycznie słychać. Skierowałam się do kuchni, choć na chwilę mnie zmroziło i coś kazało podejść do drzwi. Starałam się zignorować ten dziwny rozkaz i zwyczajnie napić się wody, ale gdy rozbrzmiało pukanie takie, które wszędzie bym rozpoznała, zwyczajnie zastygłam w bezruchu. Może zwyczajnie już powoli moja głowa zaczyna się przegrzewać i wymyśla to coś.

Psy zaczęły szczekać, a Xavier się zbudził. Ja się w tym czasie ulotniłam i wybrałam na balkon. Może jak zapale to się odprężę. Spalanie szło naprawdę łatwo. Jeden, drugi, trzeci i tak dziesiąty nagle. Gdy akurat kończyłam dziesiątego, zjawił się Xavier i zabrał mnie do środka. Zabrał mi paczkę, po czym patrzyłam, jak już kieruje się do salonu. Złapałam go za nadgarstek.

- Choć do łóżka, nie śpij u siebie na kanapie. Masz na tyle duże łóżko, że zmieścimy się na nim razem. - rzekłam, po czym szybko dodałam. - Nie przyjmuje odmowy. - wiedziałam, że pewnie, by odmówił. Choć nie wiem czemu, miałby odmówić. Nie dobiorę się do niego, on do mnie chyba też nie, więc nie widzę problemu w tym żadnego. Nawet gdyby chciał to, nie widzę w tym, żadnego problemu.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł... Ale jak bardzo nalegasz... - jego wahanie oraz słowa były dziwne. Jakby się jednak czegoś obawiał, ale nie wiem czego. To było trochę dziwne.

- Nie wiesz, czy to dobry pomysł? Czemu? - spytałam zaciekawiona. Gdyż to było dziwne. Choć kilka razy mi odmawiano, to jego wahanie był nietypowe i jakoś nowe.

- Współpracujemy ze sobą. Jestem twoim szefem oraz to drugi raz poza pracą, kiedy ze sobą rozmawiamy. - wyjaśnił szczerze. Cenie sobie szczerość.

- Ou. Całkiem o tym zapomniałam. - powiedziałam i zaśmiałam się, po czym stanęłam na palcach i pogłaskałam chłopaka po głowie. - Nie przejmuj się tym. Jestem w twoich ubraniach szefie, więc łóżko to pikuś przy tym. - dodałam.

Wywrócił oczami z rozbawieniem, prychnął i ruszył schodami na pół piętro. Zajął drugą połowę łóżka, a ja tą, co poprzednio, po czym, zanim się położyłam, pogłaskałam suczkę, która ułożyła się na łóżku. Xavier leżał i miał zamknięte oczy. Zanim się jednak położyłam, sprawdziłam telefon, czy koleżanka wysłała mi jakąkolwiek wiadomość, jednakże niczego nie było. Westchnęłam i się położyłam wygodnie. Przymknęłam oczy, akurat, gdy miałam już zasnąć, ktoś niemiłosiernie zaczął walić w drzwi. Zerwałam się, aż mnie szyja zabolała. Xavier wyglądał na złego.

- Idź spać, załatwię to. - rzekł i ruszył na dół. Nie mogłam wygodnie sobie spać, więc wstałam i zeszłam po schodach, skierowałam się do kuchni, po czym przystanęłam przy ścianie i z ukrycia obserwowałam, czy Xavier otworzy drzwi, czy nie. Otworzył i wyszedł. Dziwnie się zachowywał, więc postanowiłam zaczekać, by się dowiedzieć, gdzie poszedł. Czekałam godzinę, potem kolejną, aż powoli robiło się jasno. Zirytowana wróciłam do łóżka, by się położyć, spać.

Obudziły mnie psy, słyszałam dzwoniący telefon, jednakże zignorowałam to. Chciałam się przespać jeszcze chwilę, ale wstałam, gdyż chciałam zobaczyć czy chłopak wrócił. Zamiast niego pojawiła się jakaś dziewczyna, gdy zeszłam do salonu.

Xavier? (Gdzie cię posiało?)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz