Michael oznajmił, że
wracamy. Nie wyjaśnił nic ani nie odpowiedział, na moje pytania. Tydzień
przed wyznaczonym terminem, miałam wszystko zaplanowane, ale plany
zostały odwołane przez ojca. Słyszałam rozmowę Andy, z resztą rodziny,
która była teraz w domu. Chyba nie wiedzieli, że wracamy, co było
niezwykle dziwne. Gdy odrzutowiec wylądował na lądowisku, Michael posłał
mi asystentkę, po czym wyszedł jako pierwszy. Utrzymywał wszystko w
tajemnicy, przez co miałam lekki mętlik w głowie. Asystentka ojca
pomogła mi we wszystkim, po czym mogliśmy wsiąść do auta. Skierowaliśmy
się najpierw do księgarni, która posiada moją książkę oraz mają coś,
czego od prawie roku szukam. To była książka, ale jednocześnie nią nie
była. Mieli także wywiesić obraz mojej starszej siostry, dlatego tam mam
się zjawić. Rachel chce zobaczyć czy rzeczywiście tam się znajduje.
Reklamują jej tzn., Valentine.. Zbliża się otwarcie nowej galerii
sztuki, tym razem jej sztuka będzie wyrażać bardziej mroczny i
chłodniejszy styl. Zresztą i tak ma cały magazyn pełen obrazów, gdy
jakiś zostaje sprzedany, kolejne lecą. Trochę jej tego zazdroszczę, że
ma aż tyle weny i pomysłowości na swoje obrazy, są one niesamowite.
Początek może wydawać się nudny i taki nijaki, jednakże to jak kończy,
jest niezwykle wymagający. Wiele nieprzespanych nocy albo też ciągle
gdzieś lata, by znaleźć pomysł. Skoro i tak mieszka sama to, ma cały
apartament dla siebie i to, co się tam znajduje. Jej gosposia przynosi i
robi zakupy albo my, albo jej ochrona. Pewnie nawet teraz coś maluje,
rzadko wychodzi, a tym bardziej, gdy jest zajęta i w swoim transie. Od
Teela wiem, że Andy się świetnie bawi, a on sam stara się jak może, by
uzyskać to, czego chce.
***
Odwiedziny w księgarni przebiegły
sprawnie, odebrałam swoje zamówienie, cyknęłam sobie fotkę z nowym
obrazem. Wysłałam je do starszej siostry oraz wstawiłam na swoje konto,
by pokazać, co takiego robię. Akurat wrzuciłam jedno po wylądowaniu,
skrzydło i chmury z wnętrza odrzutowca. Jakiejś trzy miesiące temu
ostatnio tutaj byłam. Może to dlatego, że chciałam zostać w Chinach,
nieco dłużej, a tata w drodze, gdy ponownie przyleciał, to by mnie
zabrał. Ja akurat miałam tam umówione spotkania oraz kilka ważnych i
mniej ważnych spraw do załatwienia. Sporo akurat tam byłam mogłam
spotkać się z kilkoma przyjaciółmi. Mam też wiele opowieści, ale
zazwyczaj je opisuje albo zwyczajnie zapamiętuje je i może spotka mnie
kolejna ciekawa przygoda. Kolejnym przystankiem na naszej drodze do
domu, był kwiaciarni oraz, zajrzeć do firmy, która ma tutaj swoją
siedzibę. Może po drodze zahaczę o jakieś centrum handlowe, gdyż skoro i
tak jest jeszcze wiele godzin, to więcej zajmą zakupy niż cała reszta,
dlatego też zakupy lepiej zostawić na sam koniec. W międzyczasie, gdy
zahaczyłam o kwiaciarnię, zadzwoniła do mnie jedna z moich wiernych
przyjaciółek, poznała jakiegoś o zabawnym imieniu Eros. Podobno, jego
siostra jest gdzieś blisko, mam do niej zajrzeć, jeśli chodzi o jej
kierunek uczelni. Zgodziłam się, gdyż skoro zostało mi zapłacone z góry,
to trzeba wykonać dane zlecenie. Musiałam po kwiaciarni zahaczyć o
cmentarz oraz drukarnię.Na cmentarzu leży pewna dziewczyna, była to
osoba, której starałam się pomóc. Poznałam ją jakieś trzy lata temu.
Myślałam, że uda się ją wyleczyć, ale ostatecznie mimo wyleczenia, coś
się wydarzyło, a dziewczyna zmarła. Podobno przedawkowała leki.
Chciałam, chociaż by pożyła i nie skończyła jak jej rodzina. Jej brat
żyje, ale nie wiadomo gdzie się znajduje. Jej matka to ćpunka, a ojciec
alkoholik. Ona jednak na początku nie ćpała, zrobiła to wtedy, gdy już
żadne tabletki nie działały, a tylko to dawało ulgę. Po krótkiej
rozmowie z dziewczyną, a dokładniej jej grobem, o który staram się dbać,
staram się przynajmniej trochę, choć czasem zapominam, albo nie mogę
się wyrwać.
- Airyn. Czas na spotkanie. Przedstawiciel będzie czekać
w drukarni. - rzekła asystenta ojca. Kiwnęłam głową i ruszyłam do auta,
by zjawić się w drukarni i móc wydrukować to, co zostało mi przesłane,
do tego musiałam odbębnić spotkanie.
***
W drukarni zajęło mi to
znacznie dłużej, niż oczekiwałam. Do tego jeszcze siostra Erosa miała
się spóźnić, więc idealnie. Tak trochę wyszło na rękę mi to wszystko.
Akurat siedziałam w prawie pustej kawiarnio-restauracji. Zamówiłam sobie
posiłek akurat, gdy czekałam, aż pojawi się dziewczyna. Skoro już
załatwiłam, co miałam na dziś, to mogę sobie odpocząć. Zapewne przez
kilka dni albo i tydzień będę widywać się z dziewczyną. Nie do końca
wiem, po co mnie wezwano, ale skoro wszystko było załatwione, to mogę
się tym zająć, gdyż nic innego w planie już nie mam.
Pojawienie się
dziewczyny, wybiło akurat, gdy jadłam frytki. Byłam głodna, gdyż w
samolocie coś tam jadłam, a potem nie było na to czasu. Jutro także jest
napięty grafik, dlatego dobrze, że wszystko asystenta ojca, wszystko
zaplanowała. Będzie mi pomagać i towarzyszyć, aż do kolejnego wyjazdu,
który nie wiem, kiedy będzie.
- Hej, hej, jestem Argiro Moretti. -
przedstawiła się wesoła i pogodna dziewczyna. Spokojna, ale energiczna.
Pierwsze co zauważyłam w jej osobie to jej bujna czupryna. Naprawdę
bujna i zapewne trzeba się nią specjalnie obchodzić do tego kształtna i z
pieprzykami, ma ich trochę za wiele, ale to pewnie taki jej urok.
Wydawała się oryginalna i miała w sobie chyba coś z ojca. Może kiedyś
poznałam jej rodziców, ale poznaję tylu ludzi, że samo zapamiętanie ich
utrudnia.
- Hej, jestem Airyn Shangri-la. Wystarczy Airyn. Twój brat
powiedział, że potrzebujesz pomocy w nauce, albo coś takiego. Tutaj mam
to, co mi wysłał, może ty mi powiesz o, co dokładnie chodzi. -
powiedziałam i podałam dziewczynie papiery, dokładniej asystentka
podała, gdyż ja jadłam palcami, zamiast używać widelca, czasem jest tak
łatwiej. Poza tym nie boje ubrudzić sobie paznokci, nawet jeśli coś im
się stanie, jutro pojadę je zmienić.
Argiro?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz