Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Andy cd Xavier

||
Upiłam kilka małych łyków wody ze szklanki. Została ona podana przez Xaviera, kiwnęłam głową i piłam dalej. Musiałam się nawodnić. Zapach kawy drażnił moje nozdrza, to było nieprzyjemne i drażniące.
- Twoja kanapa jest zdecydowanie wygodniejsza niż taka jedna, na której spałam. - zaśmiałam się, nie przejmowałam się też tym, co się stało. Gdyż zwyczajnie nie było czym się przejmować. - Skoro się już nawodniłam i wyspałam, czas się brać za sprzątanie klubu. - dodałam. Wstałam z kanapy i zaczęłam przeglądać torbę. Mam tam zawsze jakieś ubrania na zmianę. Ściągnęłam sweterek oraz bluzkę, odwrócona byłam tyłem do chłopaka. Po czym najpierw związałam włosy w kok. Do koka wzięłam chustę, by ładnie to wyglądało i wtedy założyłam koszulkę, która odkrywała mój brzuch. Sprawdziłam w lusterku, jak się prezentuje moja twarz, po czym mokrymi chusteczkami, zmyłam część makijażu. Ponownie usiadłam, by móc nałożyć nowy. Wyjęłam krem, który zazwyczaj nakładam na tatuaże, które są narażone na światło. Czyli na ręce oraz szyję.
Odetchnęłam i dopiłam wodę. Wpakowałam wszystko do torebki i ponownie wstałam. Zabrałam pustą szklankę i spojrzałam na szefa.
- Powodzenia w obowiązkach i sorki za zajęcie kanapy. Musiało być ci niewygodnie spać na fotelu. - powiedziałam. Po tych słowach wyszłam i skierowałam się schodami na dół. Szklankę odłożyłam na blat, a torebkę zaniosłam do swojej szafki na zapleczu. Gdy wróciłam, umyłam szklankę i ją wytarłam. Poukładałam za barem wszystko. Znalazłam ładowarkę i podłączyłam telefon, który tym razem będę mieć przy sobie. Ponownie wróciłam za zaplecze, by wziąć ścierki, mop, płyny oraz szczotkę. Najlepiej będzie sprzątnąć syf, jaki gdzieniegdzie pozostał. Zabrałam się najpierw za stołu. Jeden po drugim, założyłam rękawiczki, by było wygodniej, oraz lepiej być przygotowanym, gdyby gdzieś znajdowało się szkło czy też inne dziwne fragmenty czegoś.
***
Sprzątanie szło sprawnie, po stołach miałam chwilę przerwy. Wróciłam do baru, by zrobić sobie coś do picia. No niby nie mam dziś nocnej zmiany, więc mogę wpaść po imprezować. Atmosfera w tym klubie jest dużo lepsza niż w innych. Nawet jeśli tu pracuje, to nie zaszkodzi też po imprezować. Zanim wróciłam dalej sprzątać, włączyłam telefon i sprawdziłam, ile się naładował. Była połowa, do tego masa połączeń i wiadomości. Napisałam do matki, by się nie denerwowała, że zostałam w pracy i dziś jej wszystko wyjaśnię. Wywróciłam oczami, gdy zadzwoniła. Zignorowałam to i wróciłam sprzątać. Po stołach przyszła czas na zamiatanie. Znalazłam wiele dziwnych rzeczy. Bieliznę, pigułki, szkło, była nawet krew oraz nóż. Musiałam wrócić na zaplecze, by stamtąd wziąć kilka specjalnych woreczków, albo pojemników. Gdy wróciłam na miejsce zbrodni, ostrożnie pozbierałam owe przedmioty i wsadziłam, do tego, co wzięłam. Odłożyłam na stolik, po czym ruszyłam zamiatać dalej. Kolejne dziwne rzeczy wynalazłam. Lepiej nie wchodzić w szczegóły. Z zamiataniem zeszło się dłużej, gdyż musiałam jeszcze te dziwne elementy popakować i odłożyć. Wyrzucić ich ot, tak nie można. Niech szef coś z nimi zrobić. Znalazłam nawet kawałek skóry, perukę. Naprawdę lepiej jest to zignorować.
Gdy zamiotłam i wstępnie podłoga nadawała się do umycia, powinnam zrobić porządek z toaletami, jednakże to nie była moja kolej. Zaczęłam myć podłogę. To zeszło się znacznie krócej. Po skończonej robocie. Odłożyłam wszystko na miejsce. Zdjęłam rękawiczki, umyłam ręce oraz odłączyłam już naładowany telefon z ładowarki. Schowałam go do tylnej kieszeni spodenek. Napiłam się jeszcze ciepłego napoju. Ruszyłam po woreczki, pełne ukrytych skarbów, skierowałam się schodami do biura szefa. Zapukałam dwa może trzy razy.
- Wejść. - usłyszałam jego głos i otworzyłam drzwi. Zamknęłam po chwili i podeszłam. Rozmawiał z kimś przez telefon, na chwilę przerwał po, czym się rozłączył. Coś, że zadzwoni później.
- Twój klub, skrywa wiele skarbów. Zrobisz, to co chcesz. - powiedziałam i pewnie podeszłam do jego biurka. Położyłam na blacie woreczki, pełne różnych skarbów. - Ach, zanim wyjdę, ma zjawić się dziś dostawa, więc lepiej, gdybyś był na dole. - powiedziałam. Gdy już miałam wyjść, zatrzymało mnie coś. Zobaczyłam zdjęcie w większym formacie, było zrobione na szlaku, znajdowała się tam dziewczyna odwrócona plecami w oddaleniu. Rachel namalowała kiedyś podobny obraz. Tylko u niej była jej była dziewczyna albo też ktoś obcy.
Przyglądałam się, po czym usłyszałam odchrząknięcie. Przyśpieszyłam i wyszłam. Akurat, gdy miałam zamknąć drzwi, odebrałam swój telefon. Zeszłam schodami na parter i przysiadłam przy barze, by porozmawiać z mamą, starałam się wyjaśnić, po mandaryńsku co się wydarzyło. Oczywiście chciała wysłać auto po mnie. Miałam też zostać w domu, nigdzie nie wychodzić. Może nawet powinnam tak zrobić, ale gdy się rozłączyłam, zadzwoniła do mnie przyjaciółka. Była to taka jedna dziewczyna, która poznałam z pięć lat temu, na jednej imprezie u Mii. Od tamtej pory jakoś udało się nam dogadać. Gdy odebrałam, dowiedziałam się, że jest w mieście. Chciała też zaliczyć jakąś imprezę albo nawet posiedzieć w domu. Po prostu zwyczajnie się spotkać. Napisałam jej, że możemy się spotkać u mnie, a potem się coś wykombinuje. Gdy się rozłączyłam, zjawił się szef, a tuż po kwadransie przyszły dwie kolejne osoby oraz dostawa. Ja w tym czasie piłam swój już chłodniejszy napój oraz czytałam wiadomości i odpisywałam bądź zwyczajnie sprawdzałam, co się działo, gdy nie byłam dostępna.
***
Może po trzech godzinach dotarłam jakoś do domu. Rodzicielka wysłała samochód po mnie. Więc było łatwiej. Na drugi raz wezmę auto albo motor, nawet szofera. Po dotarciu do domu oczywiście nie mogło zabraknąć gadaniny matki. Po niej przyszło śniadanie do pokoju, gdyż musiałam wziąć prysznic, przebrać się i zająć nauką. Zaczynał się weekend. Dlatego też wolę zabrać się za to teraz, a później mieć spokój. Może nie jestem geniuszem, ale jak się postaram, to potrafię. Zawsze Airyn może pomóc. Po śniadaniu padłam na łóżko, by sobie odpocząć po jedzonku. Zanim wezmę się za naukę albo cokolwiek innego. Jak tylko położyłam głowę na poduszkę, zasnęłam. Wygodne łóżko, zawsze dawało większą frajdę niż kanapa, czy inne miejsce. Duże łóżko, dużo frajdy.
***
Obudziła mnie dziewczyna. Zjawiła się w idealnym momencie, inaczej przespałabym cały dzień. Odłożyła moje książki na biurku, po czym przysiadła na łóżku.
- Andy, nic a nic się nie zmieniłaś. Może przybyło ci więcej tatuaży. - powiedziała dziewczyna.
- Mel, a ty się całkowicie zmieniłaś. - odpowiedziałam. Gdy tak się jej przyglądałam, to fryzura inna niż ostatnim razem, gdy się widziałyśmy. Gadamy czasem, ale ona jest zarobiona. Zdobyła masę, dodatkowe kolczyki, oraz jej osobowość uległa zmianom.
- Więc Andy, co dziś porabiamy? - spytała, zafascynowana.
- Możemy zostać u mnie, iść na miasto, albo wyrwać gdzieś Mię. - gdy chciałam coś dodać, w progu pojawiła się moja mama. Powiedziała, coś tam o zajęciach, oraz że mam pilnować brata. W tym wszystkim było też to, że jedzie gdzieś z koleżankami. Spa, czy gdzieś tam indziej. Skoro chce, to nie zatrzymuje ją. Plany się pojawiły, a wolna chata się objawiła. Wraz z dziewczyną zeszłam do salonu. Zadzwoniła do Mii, po czym okazało się, że pojawi się oprócz dziewczyny jeszcze dwie może trzy osoby. Alkohol jest, ogród także, w tym basen, jak i to, czego nam potrzeba. Zajrzałam do pokoju młodszego brata, ciekawiło mnie, co robi. Uczył się oraz rozmawiał po koreańsku z przyjaciółmi zza oceanu. Poinformowałam go, że kilka osób wpadnie, na film, albo pizze, czy też drobną imprezę przy basenie. Nie miał nic przeciwko, poza tym był zajęty. Jednakże wolałam, by wiedział. Musiałam także znaleźć kostium kąpielowy, wraz z takim dla Mel. Dzisiejszy dzień ma być ciepły tak samo, jak noc, może to jakoś pomoże. Jeśli jednak będzie za zimno, by być na zewnątrz zawsze można być w środku na basenie.
Siedziałam otulona kocem w fotelu przy oknie i patrzyłam jak pierwsze krople deszczu, zaczęły spadać. Czyli jednak basen odpada.
Odetchnęłam i spojrzałam, jak zjawiła się Mia, do tego wpadł Scott, jeszcze kilka osób. Niektórych znałam, innych znała Mel. Dopóki przestrzegają zasad, by nie chodzić na piętro, jest dobrze. Na dole są też zamknięte pokoje, także to też pomaga. Ruszyłam się do gości i się przywitałam. Oczywiście ja jadłam jakieś śmieciowe żarcie, mimo że później będę musiała to spalić na siłowni. W którymś momencie mignął mi Xavier. Zasiadłam w salonie na kanapie akurat, gdy zaczynał się jakiś horror. Światło zgasło, na dworze padał deszcz. Osoby albo siedziały na kanapie, albo podłodze. Inni jedli, przytulali się, albo też chowali głowę w poduszce.
- Czas na film. Chodźcie, zaczyna się szybko. - zawołała Mel do kilku osób, które niosły jakiejś smakołyki oraz napoje w butelkach, by niczego przypadkiem nie wylać. Obok mnie siadł z jednej strony jakiś chłopak, z drugiej była Mel. Pod nogami siedziała Mia. Sięgnęłam po miskę ze słonym popcornem i miałam blisko siebie jakiś napój z cukrem. Zignorowałam ten fakt i skupiałam się na filmie, który właśnie pokazywał jakąś scenę.
Xavier?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz