Upiłam kilka małych łyków wody ze szklanki. Została ona
podana przez Xaviera, kiwnęłam głową i piłam dalej. Musiałam się
nawodnić. Zapach kawy drażnił moje nozdrza, to było nieprzyjemne i
drażniące.
- Twoja kanapa jest zdecydowanie
wygodniejsza niż taka jedna, na której spałam. - zaśmiałam się, nie
przejmowałam się też tym, co się stało. Gdyż zwyczajnie nie było czym
się przejmować. - Skoro się już nawodniłam i wyspałam, czas się brać za
sprzątanie klubu. - dodałam. Wstałam z kanapy i zaczęłam przeglądać
torbę. Mam tam zawsze jakieś ubrania na zmianę. Ściągnęłam sweterek oraz
bluzkę, odwrócona byłam tyłem do chłopaka. Po czym najpierw związałam
włosy w kok. Do koka wzięłam chustę, by ładnie to wyglądało i wtedy
założyłam koszulkę, która odkrywała mój brzuch. Sprawdziłam w lusterku,
jak się prezentuje moja twarz, po czym mokrymi chusteczkami, zmyłam
część makijażu. Ponownie usiadłam, by móc nałożyć nowy. Wyjęłam krem,
który zazwyczaj nakładam na tatuaże, które są narażone na światło. Czyli
na ręce oraz szyję.
Odetchnęłam i dopiłam wodę. Wpakowałam wszystko do torebki i ponownie wstałam. Zabrałam pustą szklankę i spojrzałam na szefa.
-
Powodzenia w obowiązkach i sorki za zajęcie kanapy. Musiało być ci
niewygodnie spać na fotelu. - powiedziałam. Po tych słowach wyszłam i
skierowałam się schodami na dół. Szklankę odłożyłam na blat, a torebkę
zaniosłam do swojej szafki na zapleczu. Gdy wróciłam, umyłam szklankę i
ją wytarłam. Poukładałam za barem wszystko. Znalazłam ładowarkę i
podłączyłam telefon, który tym razem będę mieć przy sobie. Ponownie
wróciłam za zaplecze, by wziąć ścierki, mop, płyny oraz szczotkę.
Najlepiej będzie sprzątnąć syf, jaki gdzieniegdzie pozostał. Zabrałam
się najpierw za stołu. Jeden po drugim, założyłam rękawiczki, by było
wygodniej, oraz lepiej być przygotowanym, gdyby gdzieś znajdowało się
szkło czy też inne dziwne fragmenty czegoś.
***
Sprzątanie
szło sprawnie, po stołach miałam chwilę przerwy. Wróciłam do baru, by
zrobić sobie coś do picia. No niby nie mam dziś nocnej zmiany, więc mogę
wpaść po imprezować. Atmosfera w tym klubie jest dużo lepsza niż w
innych. Nawet jeśli tu pracuje, to nie zaszkodzi też po imprezować.
Zanim wróciłam dalej sprzątać, włączyłam telefon i sprawdziłam, ile się
naładował. Była połowa, do tego masa połączeń i wiadomości. Napisałam do
matki, by się nie denerwowała, że zostałam w pracy i dziś jej wszystko
wyjaśnię. Wywróciłam oczami, gdy zadzwoniła. Zignorowałam to i wróciłam
sprzątać. Po stołach przyszła czas na zamiatanie. Znalazłam wiele
dziwnych rzeczy. Bieliznę, pigułki, szkło, była nawet krew oraz nóż.
Musiałam wrócić na zaplecze, by stamtąd wziąć kilka specjalnych
woreczków, albo pojemników. Gdy wróciłam na miejsce zbrodni, ostrożnie
pozbierałam owe przedmioty i wsadziłam, do tego, co wzięłam. Odłożyłam
na stolik, po czym ruszyłam zamiatać dalej. Kolejne dziwne rzeczy
wynalazłam. Lepiej nie wchodzić w szczegóły. Z zamiataniem zeszło się
dłużej, gdyż musiałam jeszcze te dziwne elementy popakować i odłożyć.
Wyrzucić ich ot, tak nie można. Niech szef coś z nimi zrobić. Znalazłam
nawet kawałek skóry, perukę. Naprawdę lepiej jest to zignorować.
Gdy
zamiotłam i wstępnie podłoga nadawała się do umycia, powinnam zrobić
porządek z toaletami, jednakże to nie była moja kolej. Zaczęłam myć
podłogę. To zeszło się znacznie krócej. Po skończonej robocie. Odłożyłam
wszystko na miejsce. Zdjęłam rękawiczki, umyłam ręce oraz odłączyłam
już naładowany telefon z ładowarki. Schowałam go do tylnej kieszeni
spodenek. Napiłam się jeszcze ciepłego napoju. Ruszyłam po woreczki,
pełne ukrytych skarbów, skierowałam się schodami do biura szefa.
Zapukałam dwa może trzy razy.
- Wejść. - usłyszałam
jego głos i otworzyłam drzwi. Zamknęłam po chwili i podeszłam.
Rozmawiał z kimś przez telefon, na chwilę przerwał po, czym się
rozłączył. Coś, że zadzwoni później.
-
Twój klub, skrywa wiele skarbów. Zrobisz, to co chcesz. - powiedziałam i
pewnie podeszłam do jego biurka. Położyłam na blacie woreczki, pełne
różnych skarbów. - Ach, zanim wyjdę, ma zjawić się dziś dostawa, więc
lepiej, gdybyś był na dole. - powiedziałam. Gdy już miałam wyjść,
zatrzymało mnie coś. Zobaczyłam zdjęcie w większym formacie, było
zrobione na szlaku, znajdowała się tam dziewczyna odwrócona plecami w
oddaleniu. Rachel namalowała kiedyś podobny obraz. Tylko u niej była jej
była dziewczyna albo też ktoś obcy.
Przyglądałam
się, po czym usłyszałam odchrząknięcie. Przyśpieszyłam i wyszłam.
Akurat, gdy miałam zamknąć drzwi, odebrałam swój telefon. Zeszłam
schodami na parter i przysiadłam przy barze, by porozmawiać z mamą,
starałam się wyjaśnić, po mandaryńsku co się wydarzyło. Oczywiście
chciała wysłać auto po mnie. Miałam też zostać w domu, nigdzie nie
wychodzić. Może nawet powinnam tak zrobić, ale gdy się rozłączyłam,
zadzwoniła do mnie przyjaciółka. Była to taka jedna dziewczyna, która
poznałam z pięć lat temu, na jednej imprezie u Mii. Od tamtej pory jakoś
udało się nam dogadać. Gdy odebrałam, dowiedziałam się, że jest w
mieście. Chciała też zaliczyć jakąś imprezę albo nawet posiedzieć w
domu. Po prostu zwyczajnie się spotkać. Napisałam jej, że możemy się
spotkać u mnie, a potem się coś wykombinuje. Gdy się rozłączyłam, zjawił
się szef, a tuż po kwadransie przyszły dwie kolejne osoby oraz dostawa.
Ja w tym czasie piłam swój już chłodniejszy napój oraz czytałam
wiadomości i odpisywałam bądź zwyczajnie sprawdzałam, co się działo, gdy
nie byłam dostępna.
***
Może
po trzech godzinach dotarłam jakoś do domu. Rodzicielka wysłała
samochód po mnie. Więc było łatwiej. Na drugi raz wezmę auto albo motor,
nawet szofera. Po dotarciu do domu oczywiście nie mogło zabraknąć
gadaniny matki. Po niej przyszło śniadanie do pokoju, gdyż musiałam
wziąć prysznic, przebrać się i zająć nauką. Zaczynał się weekend.
Dlatego też wolę zabrać się za to teraz, a później mieć spokój. Może nie
jestem geniuszem, ale jak się postaram, to potrafię. Zawsze Airyn może
pomóc. Po śniadaniu padłam na łóżko, by sobie odpocząć po jedzonku.
Zanim wezmę się za naukę albo cokolwiek innego. Jak tylko położyłam
głowę na poduszkę, zasnęłam. Wygodne łóżko, zawsze dawało większą frajdę
niż kanapa, czy inne miejsce. Duże łóżko, dużo frajdy.
***
Obudziła
mnie dziewczyna. Zjawiła się w idealnym momencie, inaczej przespałabym
cały dzień. Odłożyła moje książki na biurku, po czym przysiadła na
łóżku.
- Andy, nic a nic się nie zmieniłaś. Może przybyło ci więcej tatuaży. - powiedziała dziewczyna.
-
Mel, a ty się całkowicie zmieniłaś. - odpowiedziałam. Gdy tak się jej
przyglądałam, to fryzura inna niż ostatnim razem, gdy się widziałyśmy.
Gadamy czasem, ale ona jest zarobiona. Zdobyła masę, dodatkowe kolczyki,
oraz jej osobowość uległa zmianom.
- Więc Andy, co dziś porabiamy? - spytała, zafascynowana.
-
Możemy zostać u mnie, iść na miasto, albo wyrwać gdzieś Mię. - gdy
chciałam coś dodać, w progu pojawiła się moja mama. Powiedziała, coś tam
o zajęciach, oraz że mam pilnować brata. W tym wszystkim było też to,
że jedzie gdzieś z koleżankami. Spa, czy gdzieś tam indziej. Skoro chce,
to nie zatrzymuje ją. Plany się pojawiły, a wolna chata się objawiła.
Wraz z dziewczyną zeszłam do salonu. Zadzwoniła do Mii, po czym okazało
się, że pojawi się oprócz dziewczyny jeszcze dwie może trzy osoby.
Alkohol jest, ogród także, w tym basen, jak i to, czego nam potrzeba.
Zajrzałam do pokoju młodszego brata, ciekawiło mnie, co robi. Uczył się
oraz rozmawiał po koreańsku z przyjaciółmi zza oceanu. Poinformowałam
go, że kilka osób wpadnie, na film, albo pizze, czy też drobną imprezę
przy basenie. Nie miał nic przeciwko, poza tym był zajęty. Jednakże
wolałam, by wiedział. Musiałam także znaleźć kostium kąpielowy, wraz z
takim dla Mel. Dzisiejszy dzień ma być ciepły tak samo, jak noc, może to
jakoś pomoże. Jeśli jednak będzie za zimno, by być na zewnątrz zawsze
można być w środku na basenie.
Siedziałam otulona kocem w fotelu przy oknie i patrzyłam jak pierwsze krople deszczu, zaczęły spadać. Czyli jednak basen odpada.
Odetchnęłam
i spojrzałam, jak zjawiła się Mia, do tego wpadł Scott, jeszcze kilka
osób. Niektórych znałam, innych znała Mel. Dopóki przestrzegają zasad,
by nie chodzić na piętro, jest dobrze. Na dole są też zamknięte pokoje,
także to też pomaga. Ruszyłam się do gości i się przywitałam. Oczywiście
ja jadłam jakieś śmieciowe żarcie, mimo że później będę musiała to
spalić na siłowni. W którymś momencie mignął mi Xavier. Zasiadłam w
salonie na kanapie akurat, gdy zaczynał się jakiś horror. Światło
zgasło, na dworze padał deszcz. Osoby albo siedziały na kanapie, albo
podłodze. Inni jedli, przytulali się, albo też chowali głowę w poduszce.
-
Czas na film. Chodźcie, zaczyna się szybko. - zawołała Mel do kilku
osób, które niosły jakiejś smakołyki oraz napoje w butelkach, by niczego
przypadkiem nie wylać. Obok mnie siadł z jednej strony jakiś chłopak, z
drugiej była Mel. Pod nogami siedziała Mia. Sięgnęłam po miskę ze
słonym popcornem i miałam blisko siebie jakiś napój z cukrem.
Zignorowałam ten fakt i skupiałam się na filmie, który właśnie pokazywał
jakąś scenę.
Xavier?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz