Po wyjściu dziewczyny upewniłem się czy główne drzwi są zamknięte i
pogasiłem światła. Dziewczyna ewidentnie coś w drinku zaszkodziło. Po
chwili przypomniało mi się, że Shay nosiła całkiem podobną strzykawkę,
co miało związek z jej ostrym uczuleniem na truskawki. Postanowiłem
jednak o nic nie pytać. W końcu to nie moja sprawa. Na dobrą sprawę była
tylko moim pracownikiem, więc za wiele o niej nie wiedziałem. A że
uruchomiła mi się Matka Kwoka, to musiałem zadbać o to, żeby dotarła
cała do domu. Złapałem kluczyki od samochodu, poszedłem na zaplecze,
gdzie uruchomiłem alarm i wyszedłem przed budynek.
-Wszystko zabrane? -Zapytałem jej, mając zamknąć zamek.
Odwróciłem
się do niej, akurat aby zobaczyć jak się zachwiała. Całe szczęście
udało mi się ją złapać za nim uderzyła głową o bruk.
-Andy? -Zapytałem kładąc ją delikatnie na chodniku.
Wyglądało
na to, że zemdlała. Uniosłem jej nogi, czekając cierpliwie aż wróci jej
przytomność. W końcu otworzyła oczy, po chwili ponownie je zamykając.
Czy ona właśnie po prostu zasnęła? Potrząsnąłem delikatnie jej
ramieniem, próbując ją ocucić, aby dowiedzieć się gdzie ją odwieźć.
Jednak moje starania nic nie dały. Dziewczyna mruknęła jedynie tylko coś
niezrozumiałego, nawet nie otwierając oczu. Nie mając wyboru podłożyłem
jedną rękę pod jej kolana, drugą podparłem jej plecy biorąc na ręce.
Dziewczyna była zadziwiająco lekka, dzięki czemu udało mi się rozbroić
alarm i wszedłem do środka. Zabrałem ją do swojego gabinetu i położyłem
na kanapie. Ułożyłem ją tak, aby później jak najmniej odczuła niewygodę.
Rozważyłem czy nie zawieźć jej do siebie, ale po pierwsze raczej to
mało profesjonalne i dziewczyna po przebudzeniu mogłaby poczuć się
nieswojo, a po drugie nie lubiłem obcych na mojej prywatnej przestrzeni.
Nawet noce z nieznajomymi "na raz" spędzałem w hotelowych pokojach.
Mógłbym co prawda sprawdzić jej adres w papierach, ale gdyby okazało
się, że mieszka sam, mogłyby się narodzić kolejne problemy. Postanowiłem
więc, że lepiej zostawić ją w gabinecie i przy obserwować czy nie
dzieje się z nią coś złego.
Rozsiadłem się za biurkiem,
zdejmując z nadgarstka zegarek i podciągnąłem rękawy koszuli. Moje
spojrzenie mimowolnie padło na tatuaż na nadgarstku. Odchyliłem głowę,
rozwalając się bardziej na fotelu, przymykając oczy. Emocje całego
parszywego dnia kotłowały się we mnie niczym dwa wilki walczące o
terytorium. Dodatkowo propozycja wuja nie dawała mi spokoju wdzierając
się za grubej kurtyny, którą ją odciąłem od siebie. Wiedząc, że ten
bałagan nie ucichnie przez następnych kilka godzin otworzyłem oczy i
zabrałem się za zalegające na biurku papiery.
***
Po
wprowadzeniu wszystkich faktur udało mi się zdrzemnąć całe półtorej
godziny, co stało się oficjalnie rekordem tygodnia. Być może fotel na
kółkach był średnim miejscem do spania, jednak był wciąż lepszą opcją od
całkowitego unikania go. Po "wyspaniu" się zacząłem szukać nieco i
informacji o biznesie w Vegas. Od czasu do czasu zerkałem na dziewczynę
kontrolując czy wszystko w porządku, jednak ta spała w najlepsze. Po
dwunastej zszedłem na dół, aby przygotować sobie kawę. Nie wyobrażam
sobie funkcjonowania bez niej. Wracając do gabinetu złapałem jeszcze
szklankę wody dla dziewczyny. Kubek wylądował na brązowym blacie, razem z
drugim naczyniem,a ja zająłem moje wysiedziane miejsce. Kiedy robiłem
listę rzeczy do załatwienia w tym tygodniu, popijając aromatyczną kawę,
niezmącona do tej pory cisza została zagłuszona.
-Zabierz to cholerstwo -rozległ się głos po mojej prawej.
Podniosłem spojrzenie znad notesu,
a moje spojrzenie napotkało wciąż nieco zaspane spojrzenie rudowłosej.
Na jej twarzy gościł grymas, kiedy kiwnęła w stronę mojego
kubka.Uniosłem brew spoglądając to na naczynie to na Andy.
-Po tym jednym drinku masz takiego kaca, że drażni cię zapach kawy?
-I
bez tego mnie drażni -powiedziała podnosząc się do siadu. Przetarła
zaspane oczy, a po chwili przeczesała włosy, strzykając jednocześnie
karkiem.- Długo spałam? -Zapytała rozprostowując nogi.
Podniosłem zegarek, który leżał na biurku, aby spojrzeć na jego tarczę.
-No
z dziewięć godzin, bo dochodzi już trzynasta -powiedziałem podnosząc
się z fotela. Złapałem niedawno przyniesioną szklankę z wodą i podałem
ją Andy, po czym oparłem się tyłem o biurko i skrzyżowałem ramiona.
Przyjęła ją po chwili zastanowienia. -Mam nadzieję, że czujesz się już
lepiej. Nie zdążyłaś mi powiedzieć, gdzie cię zawieść, więc wybacz mi
niezbyt wygodną opcję w postaci mojej kanapy.
Andy?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz