Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Annabell

||
Siedziałam przed płótnem wpatrując się w nie pustym wzrokiem, pozwalając błądzić myślom w dowolne strony. Potrzebowała chwili uwolnienia od udawania, że jest chociaż dobrze. Moje spojrzenie padło na zdjęcie z jednego z ostatnich wyjazdów naszą paczką na podbój Mount Logan. Tak bardzo tęskniłam do tych czasów. Kiedy pakowaliśmy się i jechaliśmy w świetnym towarzystwie. Nie ważne było gdzie czy to na drugi koniec świata, czy miasta obok. Liczyło się tylko to, że byliśmy tam w piątkę. W życiu nikt nie przewidziałby, że to wszystko się tak poukłada. Xavier odciął się od nas całkowicie, Megan i Jack, niesamowita para, przechodzą właśnie kryzys w związku, a ja mam wrażenie, że kręcę się w kółko.- Ej musisz zacząć spotykać się z jakimś Chuckiem – z letargu wyrwał mnie głos Megan, kiedy weszła do pokoju.
Odsunęłam nieprzyjemne myśli od siebie, przywołując uśmiech na twarz i odwróciłam się do niej unosząc brew. Starałam się nie wzbudzać w niej niepokoju, co wychodziło mi coraz lepiej. Ciemnowłosa patrzyła na mnie wzrokiem, który świadczyła, że jest niesamowicie dumna z żartu, który zaraz mi przedstawi. Zbyt dobrze znałam ten wyraz.
-Niby dlaczego?
-Pomyśl tylko, dwie laleczki Annabell i Chucky. Utworzylibyście horror squad, postrach dzielnicy. Ale przynajmniej wiedzielibyście za co przebrać się na Halloween.
Parsknęłam śmiechem nie z jej przemyśleń, ale tej czystej satysfakcji z udanego żarciku. Była przy tym tak rozkoszna, że nadrabiała przynajmniej brak poczucia humoru. Podniosłam się odkładając pędzel, który bezwiednie obracałam w palcach. Podeszłam do niej głaszcząc ją po głowie, jak niesforne dziecko.
-Przynajmniej jesteś ładna –powiedziałam poważnym tonem, na co wywróciła oczami. Pocałowałam ją w policzek. – I tak mnie kochasz. Muszę się zbierać do pracy –dodałam krzywiąc się, kiedy moje spojrzenie padło na zegarek.
Wyminęłam ją udając się do sypialni, zamaszyście otwierając drzwi od szafy. Ponwzybkim przeleceniu wzrokiem po wnętrzu, złapałam za "zestaw do pracy" składajacy się z ciemnych spodni i czarnego podkoszulka. Tyle kolorów na świecie, a on stawiają na te najbardziej dołujące. Zarzuciłam na ramiona szary sweter i chwyciłam w dłonie szczotkę. Przeczesujac moje blond włosy wróciłam do salonu, gdzie siedziała Meg nucąc jakąś bliżej nieokreśloną melodię, przegladajac szkice, które leżały na stoliku kawowym.
-Skoczymy dziś wieczorem do klubu? -Zapytała podnosząc spojrzenie na mnie.
-Nie wiem zobaczymy -powiedziałam wiążąc włosy w kucyka. -A teraz życz mi bym w moim zatrzepaniu nie wylała na nikogo kawy. A przynajmniej nie kiedy będzie właściciel -dodałam po chwili zastanowienia, wywołując śmiech ciemnowłosej.
Pogłaskałam w przelocie Navi i szybko wciągnęłam buty, rzucając krótkie pożegnanie. Szybkim tempem przemierzałam drogi Denver kierują się w stronę kawiarni. Przez poranne wtargnięcie Panny Śmieszek, całkowicie wypadłam z rytmu co poskutkowało zbyt późnym wyjściem z domu. Niby życie na spontanie to moja domena, ale nie w gorsze dni. Przez cały okres zatrudnienia, czyli jakieś cztery lata, nie spóźniłam się ani razu, więc i tym razem nie pozwolę tego zmienić. Wejście przekroczyłam równo o trzeciej. Przywitałam się z Fioną, która dzieliła dziś ze mną zmianę i udałam się na zaplecze, aby przygotować się do pracy.


Ktoś chętny?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz