Informacje

Blog Town of Colorado został otwarty dnia 24.10.2021 roku o godzinie 20:00
Stan Bloga: 13
Kobiety: 9
Mężczyźni: 4

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

Od Shaylyn

||

Od rana wszystko szło nie po mojej myśli. Wszystko co sobie na dziś zaplanowałam nie wychodziło w żadnym najmniejszym aspekcie. Mając nadzieję na poprawę tego stanu stwierdziłam, że wyjście z Alice będzie dobrym rozwiązaniem. Siedziałam właśnie przed szafą wzrokiem skacząc po sukienkach znajdujących się w niej. Wybór w końcu padł na klasyczną małą czarną, z głębokim dekoltem. Wciągnęłam ją na siebie, przeglądając się i poprawiając rękaw. Złapałam kosmetyczkę stojącą na komodzie w rogu i podeszłam do toaletki. Rozsiadłam się przed lustrem przeglądając paletkę z tuszami, szukając najlepszego odcieniu. Skoro zamierzam wyjść na miasto z moją przyjaciółką, mogę poszaleć z makijażem. Kiedy spokojnie malowałam kreskę na oku, ciszę w pomieszczeniu przerwał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i wywróciłam oczami gdy ukazał mi się znajomy numer. Włączyłam go na głośnik, wracając do przerwanego zajęcia.

-No i jak tam nauka do kolokwium? –  Rozległ się głos mojego kochanego braciszka.

-To już mam ogarnięte, a teraz zbieram się opijać dni wolności Alice, bo zostawiła tego dupka –odparłam.

-A to ona kogoś w ogóle miała? Przecież nie tak dawno rzucił ją picuś glancuś.

Westchnęłam ciężko uświadamiając sobie, jak bardzo mnie nie słucha. Odsunęłam się trochę od lustra obserwując efekty swojej pracy. Zajęłam się drugim okiem, starając się powtórzyć swój idealny wyczyn z pierwszej powieki.

-No właśnie tak mnie słuchasz, przecież ci mówiłam, że jest z twoim drogim kumplem. Ale teraz to już nie aktualne. I nie, nie pojawię się w twoim klubie. Nie będziesz patrzył jak twoja siostrzyczka podrywa facetów, aby zaciągnąć ich do łóżka –powiedziałam, tylko po to, by go zirytować. Czasem zapominał, że nie jestem już małą dziewczynką.

Usłyszałam jego westchnięcie po czym rzucił:

-Uważaj na siebie, bo nie mam zamiaru później szukać cię po rynsztokach. I jakby coś się działo to dzwoń.

-Sorry, ale brata na trójkącik nie będę wzywać -zaraz po skończeniu zdania wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

Przejechałam dłonią po włosach, próbując ułożyć je chociaż trochę. Niestety moje starania jak zwykle były bezskuteczne. Te kudły po prostu nie chcą współpracować. Kiedy skończyłam się szykować, złapałam przygotowane wcześniej szpilki i ruszyłam schodami w dół. Sprawdziłam czy Diablo ma pełne miski, zgarnęłam z fotela torebkę, do której dołożyłam telefon i wyszłam przed dom oczekiwać na taksówkę.

***

Samochód zatrzymał się niedaleko klubu i po uiszczeniu opłaty ruszyłam w kierunku budynku. Przemierzałam chodnik szybkim krokiem, gdy nagle byłam zmuszona odskoczyć w bok, aby nie skończyć pod kołami czarno-zielonego motoru. Wzięłam większy wdech próbując chociaż trochę uspokoić szybkie bicie mojego serca. Właśnie zostałam prawie rozjechana przez jakiegoś kretyna!

-Czy ty do k**wy mógłbyś uważać, gdzie jeździsz? –Warknęłam, gdy chłopak ściągnął z głowy kask.

-Oj no laleczko nie denerwuj się tak –odparł przejeżdżając dłonią po włosach, a na jego ustach gościł arogancki uśmieszek.

-Palant –odparłam, postanawiając nie psuć sobie humoru jakimś dupkiem.

Wyminęłam go postanawiając nie psuć sobie wieczoru na samym wstępie głupimi dyskusjami. Przed wejściem czekała na mnie już moją rudowłosa dziewczyna. Alice z wyglądu zawsze przypominała mi księżniczkę Disney`a –Meridę. Duże jasnoniebieskie oczy z wesołymi błyskami i burza rdzawych loków wokół twarzy. Uścisnęłam ją serdecznie, mimo że nie przepadam za takim przywitaniem, to jednak jakoś jej nie potrafiłam odrzucić. Odstałyśmy swoje, tu momentami żałowałam, że nie wybrałyśmy się jednak do Oscuro. Następne godziny mijały nam na zabawie i piciu. Tańczyłam ze wszystkimi i z nikim, odganiając niechciane ręce. Czemu faceci nie potrafią powstrzymać swoich zapędów? Oczywiście to pytanie retoryczne. Wystarczy kawałek ciała i już są gotowi wiele zrobić. Wystarczy wiedzieć jak to wykorzystać. Szłam właśnie korytarzem w kierunku toalet, kiedy drzwi po mojej prawej otworzyły się gwałtownie, lądując w mojej twarzy. Zachwiałam się do tyłu upadając boleśnie na tyłek.To decydowanie nie był mój dzień.

-Może za nim wylecisz z siłą pocisku chociaż byś przez chwilę się zastanowił co robisz -warknęłam sprawdzając czy mój nos przetrwał zapoznanie z drewnem.

- A ty może też byś uważała jak łazisz? - Odparł równie "miłym" tonem.

Podniosłam się zbierając resztki godności i wymijając go potrąciłam go ramieniem. Czułam na plecach jego zimne spojrzenie, ale nie wdawał się w żadne dyskusje. I dobrze. Mając tak podły dzień mogłabym go zabić.

Po skorzystaniu z toalety, wróciłam na salę wzrokiem odnajdując rudowłosą. Wróciłyśmy do tańczenia, aby po jakimś czasie ruszyć na bar. Kiedy stanęłam przed kontuarem, aby zamówić drinki mój wzrok padł na barmana. Ten dzień to niekończący się żart bez puenty. Moje spojrzenie napotkało na zielone oczy Pana „Uważaj jak łazisz”.

-O matko, znowu ty.

- Mógłbym powiedzieć to samo -odparł.

- A ty w ogóle jesteś w stanie donieść drinka nie oblewając wszystkiego dookoła?

- A ty w ogóle jesteś w stanie trafić szklanką do ust?

- Dobra koniec. Ja się zamykam, a ty skupiasz na robocie i jesteśmy kwita - rzuciłam nie mając ochoty ciągnąć dłużej tej wymiany słownej poziomu piątej klasy. Każdego innego dnia, czemu nie, ale nie dziś. - Daj mi Adios Mother Fucker i zrobię Adios w swoją stronę.

Hardin?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz